niedziela, 23 lutego 2014

UWAGA!!

Dla jednych może to być wspaniała wiadomość dla innych może nie. No cóż mówi się trudno i idzie się dalej. A więc moi kochani postanowiłam na razie zakończyć swoją wesołą twórczość i zająć się czymś bardziej pożytecznym. Widząc, że i tak mało osób tutaj zagląda postanowiłam dać sobie czas i odpocząć od tego. Może kiedyś wrócę. Mam taką nadzieję, na chwilę obecną nic publikować nie będę, ale pisania nie zaprzestanę i będę raczej pisać dla siebie na komputerze. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i jak namyślę się do powrotu to przyjmiecie mnie z otwartymi ramionami. 
Wesoła i zawsze uśmiechnięta autorka tych durnych opowiadań
Marta znana pod pseudonimem Jewelka
"Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć."

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 2 1\2

Stojąc przy barze ze śmiechem patrzyłam na Nialla, który patrzył się na barmankę jak ciele w malowane wrota. Nagle dziewczyna odwróciła się do nas przodem, a chłopak puścił buraka.
- Co podać? - pytając z dziwnym akcentem puściła do mnie oczko.
- 3 kieliszki czystej, jeden kieliszek wypełniony wodą i sok pomarańczowy  - wyrecytowałam nadal w szoku. Na dotyk ręki Horana od razu oprzytomniałam i spojrzałam na niego - Czy mi się to zdawało? - zapytałam z nadzieją.
- Raczej nie - powiedział smutno, patrząc na rudowłosą, która nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Ratuj - pisnęłam cicho do jego ucha.
- Proszę - słysząc głos barmanki szybko się wyprostowałam i chwyciłam za szklankę i kieliszek z wodą, zostawiając resztę Horankowi szybko ruszyłam w stronę naszego stolika.
- To było chore - podsumowałam całe zajście i podając Liamowi sok, zatrzymałam kieliszek sobie.
- Zgadzam się z tobą - potwierdził Niall i dając reszcie po kieliszku stanął i uniósł kieliszek do góry - Party Hard czas zacząć - krzyknął, po czym stukając się kieliszkami wypiliśmy wszystko duszkiem.
***
Czują promienie słońca na policzku, powoli otworzyłam powieki. Powstrzymując ziewanie, przeciągnęłam się i odwróciłam się na drugi bok. Widząc pogrążonego w głębokim śnie Nialla uśmiechnęłam się delikatnie i uważając, żeby go nie obudzić powoli wstałam z łóżka. Zostawiając go w takim stanie, poszłam cicho do łazienki. 
***
Patrząc na ciemny ekran, ponownie zanurzyłam się we wspomnieniach, które mi pozostały. Ostatnim wspomnieniem z dzieciństwa przed przybyciem tutaj jest to jak jakaś piękna kobieta zostawia mnie u jakiejś dziewczyny, potem ta dziewczyna mówi mi, że moja rodzina zginęła w wypadku samochodowym. Kolejnym wspomnieniem jest gorąco i oślepiający blask ognia. Nadal czuje ten paraliżujący strach i uczucie bezradności. Zamykając oczy ponownie zanurzyłam się w tym bólu, słysząc jednak odgłos kroków na schodach szybko otworzyłam oczy i przyklejając na usta sztuczny uśmiech, zamknęłam pamiętnik tym samym chowając rysunek, który otwiera tą bolesną ranę.
- Ale mnie głowa boli - widząc zmizerniałą postać przyjaciela wybuchnęłam prawdziwym śmiechem.
- No ja myślę - nadal chichocząc ruszyłam w stronę kuchni.
- Aż tak źle było?? - zapytał siadając na krześle barowym przy wyspie
- Nie no coś ty, tylko zrobiłeś sobie z chłopakami wyścigi kto więcej wypije - szykując mu miksturę Jeremiego wywróciłam oczami.
- A wygrałem chociaż? - zapytał biorąc ode mnie szklankę.
- Wygrałeś - potwierdziłam uśmiechając się na widok jego obrzydzonej miny - Wypij od razu - poradziłam.
- Yhym - mruknął po czym krzywiąc się wypił wszystko na raz - ohyda - skwitował kładąc szklankę na blat.
- Nie no coś ty sama pychotka - kładąc głowę na zimnym blacie spojrzałam na blondyna - To dzisiaj ma się rozumieć siedzimy cały dzień w domu?
- O kurwa - krzyknął nagle podrywając się na równe nogi.
- Co znowu? Tylko nie mów że chce ci się rzygać - uniosłam głowę do góry.
- Zapomniałem, że Greg przyjechał i chciał się z nami spotkać - mówiąc to klepnął się lekko w czoło.
- No to idę się przebrać i idziemy do ciebie - klepiąc go w ramię poszłam do siebie, gdzie szybko się przebrałam i gotowa do drogi zeszłam na dół, gdzie blondyn już czekał na mnie gotowy.







Przepraszam chciałam coś dla was napisać i próbowałam, ale wyszło tylko takie coś. Postaram się lepiej obiecuje ;) 

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 1

- Skarbie pospiesz się - słysząc po raz kolejny nawoływania Nialla z pokoju uśmiechnęłam się pod nosem.
- Kotek poczekaj jeszcze chwilkę - odkrzyknęłam poprawiając pasek spódnicy.
- U ciebie chwila to jak chiński rok - krzyknął sfrustrowany, po czym klapnął chyba na łóżko sądząc po dźwiękach dochodzących z pomieszczenia obok.
- Gotowe i jak - stając przed nim zaczęłam kręcić się dookoła.
- Jak zawsze ślicznie, a teraz chodź - podekscytowany złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia.
- Nieller ty wiesz, że wpuszczają tam o każdej porze - zapytałam jeszcze ze śmiechem.
- Tak, ale w końcu chcę zaszaleć.
- Przyznaj się idziemy tam tylko dlatego, że za barem stoi Jessica - powiedziałam rozbawiona przekręcając oczami.
- Nie no skąd - odparł mój przyjaciel cały czerwony - Ale tak poza tym dzisiaj mamy się spotkać w końcu z Liamem, Harrym i Jane. - powiedział szybko wyciągając mnie z pokoju i ciągnąc w stronę schodów.
- Niall znam cię - nie umiejąc powstrzymywać się dłużej zachichotałam pod nosem - A tak poza tym śliczna jest i te jej rude włosy.
- Nie rude tylko miedziane i nie śliczna tylko przepiękna - powiedział rozgniewany a ja wybuchnęłam głośniejszym śmiechem.
- Wpadłeś na całego Kochanie - głaszcząc go z czułością po policzku, oderwałam rękę od jego twarzy po czym zbiegłam po schodach na dół - Kto ostatni ten świnia - krzyknęłam jeszcze i ze śmiechem wpadłam na drewniane drzwi wejściowe.
- To nie było fair - mruknął niezadowolony blondynek po czym zaczął wciągać na stopy buty.
- Ojej Niallerek zaraz się rozpłacze - powiedziałam udając, że płaczę.
- Zołza - zaśmiał się po czym pomógł mi wciągnąć na ramiona płaszcz.
- Kochanie nie martw się mamy to rodzinnie - wystawiłam mu język po czym nabrałam powietrza w płuca i się wydarłam w głąb domu - Wychodzimy!! - Trzaskając drzwiami wyszliśmy na dwór i przepychając się na ulicy ruszyliśmy w stronę klubu "Merkury".

- Niall przestań - puszczając przyjacielowi kuksańca w bok starałam się go odciągnąć od przepięknej barmanki.
- Ale o co ci chodzi - Fuknął zdenerwowany.
- Czekają na nas - powiedziałam wywracając oczami - Ale ty leć do niej, no co tu jeszcze robisz leć. Zrób z siebie błazna, ośmiesz się tylko pamiętaj ja ci nie pomogę - wkurzona odeszłam kawałek od niego i zaczęłam poszukiwać wzrokiem znajomych sylwetek przyjaciół. Nagle poczułam jak ktoś przytula mi się do pleców.
- Wybaczysz mi - słysząc słodki przepraszający ton Horana westchnęłam głęboko.
- A ty mi?? - zapytałam zamykając oczy.
- Ale co mam ci wybaczyć to, że powiedziałaś samą prawdę.
- Nie Niall to, że powinnam ci pomagać zdobyć tą dziewczynę, a nie cię ganić - mówiąc to odwróciłam się do niego przodem.
- Skarbie przecież mnie wspierasz - mówiąc to przytulił mnie mocno do siebie - A teraz chodź do tamtych dzikusów.
- Ale ja nie wiem gdzie oni siedzą - mruknęłam drapiąc się nerwowo w kark.
- To spójrz tam - podążając wzrokiem za jego palcem wybuchnęłam śmiechem. Otóż nasi kochani przyjaciele siedzieli przy stoliku w kącie i machali do nas jak idioci.
- No to idziemy - łapiąc blondyna z rękę zaczęłam się przepychać w tłumie. 
- A kogo my tu widzimy? - krzyknął na nasz widok Liam podnosząc się z kanapy.
- Bliźniaki w końcu dotarły - powiedziała ze śmiechem Jane przytulając nas naraz.
- Was też miło widzieć - powiedziałam ze śmiechem przytulając się z Harrym i Liamem.
- A tak poza tym czemu bliźniaki? - zapytał ze śmiechem Niall siadając na kanapie.
- Jak to dlaczego? - zapytał Harry robiąc dla lepszego efektu przerwę - przecież wy jesteście identyczni. Lubicie to samo, urodziliście się tego samego dnia i roku i zawsze trzymacie się razem. Jak nie bliźniaki to para  - podsumował Harry, po czym dla lepszego efektu upił łyk piwa z kufla.
- Debile - wywracając oczami spojrzałam na Horana który siedział naprzeciwko mnie - Chociaż może coś w tym jest - powiedziałam ze śmiechem.
- Tak to, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi - podsumował Niall i spojrzał w głąb lokalu.
- A kogo my tu mamy? - zapytał szyderczo jakiś chłopak podchodząc do naszego stolika i opierając ręce na nim - Mała Jane - zaszydził. Na jego słowa dziewczyna drgnęła.
- A kogo my tu mamy? - zapytałam takim samym tonem jak on - Kolesia, który uważa, że jest fajny i może podejść do tego stolika - kończąc swoje słowa posłałam mu sztuczny uśmiech - A teraz bądź taki miły i odejdź twoja audiencja się skończyła - Niezadowolony chłopak sapnął coś pod nosem po czym odszedł.
- Nie musiałaś - szepnęła dziewczyna.
- Musiałam - odpowiedziałam szeptem po czym wstałam z kanapy - To co idę zamówić Driny - mówiąc to posłałam towarzyszom szczery uśmiech.
- Pójdę z tobą - powiedział szybko Niall.
- Na to właśnie liczyłam  - puszczając mu oczko ruszyłam w stronę baru....

środa, 29 stycznia 2014

Prolog

15 lat temu.....
- Mamusiu boję się - słysząc cichutki szept córeczki kobieta poczuła jak jej serce się kurczy, a do oczu napływają łzy.
- Nie ma czego kochanie - szepnęła kucając przed dziewczynką - Zaraz wszystko się ułoży - składając na jej czółku delikatny pocałunek poczuła jakby ktoś wyrywał jej duszę. Zamykając udręczone oczy, wzięła głęboki oddech po czym wstała z kucek i wzięła dziewczynkę za rękę. Podchodząc pod budynek poczuła nagły przypływ zimna. Chwytając spazmatycznie powietrze zapukała do drewnianych drzwi, które zaraz stanęły otworem.
- A to ty - powiedziała około 27 letnie kobieta - Czekaliśmy na ciebie z Tomem.
- Pamiętasz jaka była umowa? - zapytała kobieta ściskając mocniej rączkę córeczki.
- Pamiętam - odparła druga kobieta zimno - Przechowujemy waszą córkę pół roku, po czym wy ją odbieracie.
- Właśnie - potwierdziła kobieta, po czym ponownie kucnęła przed dziewczynką - Kochanie pamiętaj zawsze będziemy cię z tatusiem i Alexem kochać - powiesiła na szyi dziewczynki mały złoty wisiorek w kształcie serduszka- Kochamy cię dlatego chcemy zadbać o twoje bezpieczeństwo. Pójdziesz teraz z ciocią Sarą dobrze.
- Dobrze - szepnęło dziecko ze łzami w oczach.
- Choć Maribello - powiedziała Sara, po czym zabrała dziecko matce - Tak będzie lepiej. Za pół roku spotkacie się ponownie...... Tylko nikt nie przewidział tego, że niebezpieczeństwo czaiło się w każdym rogu i kiedy wybuchnął pożar u Sary i Toma, córka Christiny i Michaela zamieszkała z siostrą Christiny Amalią. Nikt jej tam nie szukał, ponieważ zrozpaczeni rodzice myśleli, że dziewczynka zginęła w pożarze. A co jest dzisiaj? Dzisiaj ta dziewczynka ma 18 lat i ma problemy jak każdy, ale to nie o to tutaj chodzi. Witajcie w moim świecie Ludziska.....

Bohaterowie

 Maribella Christina Smith (18 lat) - stara się dopasować jak tylko może, co nie jest łatwe w rodzinie zastępczej, nawet jeśli to wujostwo się nią zajmuje. Od dziecka pasjonuje się szybkimi autami, językami oraz malarstwem. Stara się żyć chwilą.

Zayn Malik (19 lat) - Bogaty, rozpieszczony dzieciak. Wielki buntownik, ściga się w wyścigach i zalicza dziewczynę za dziewczyną.

Louis Tomlinson (20 lat) - Przyjaciel Malika, stara się dogonić przyjaciela w zaliczeniach lasek. Chamski i wredny.

Niall Horan (18 lat) - Przyjaciel od dzieciństwa Maribelli. Zawsze uśmiechnięty i pogodny, stara się być dla dziewczyny jak najlepszym bratem na świecie.
Amalia Smith (35 lat) - ciocia i prawna opiekunka Maribelli. Po śmierci swojej siostry i jej męża zajęła z mężem osieroconą dziewczynką i zapewniła jej miłość i dom. Z duszy artystka. Pracuje jako architekt wnętrz. 
Jeremy Smith (40 lat) - Wujek i prawny opiekun Maribelli. Kiedy policja przywiozła pod ich drzwi 3 letnią dziewczynkę, bez żadnego ale przyjął ją do domu i wraz z żoną wychował jak własne dziecko. Pogodny, wiecznie uśmiechnięty i kochający śpiewać. Pracuje jako Producent muzyczny.






 Michael Harbor (45 lat) - Po wielu latach nadal żałuje decyzji którą podjął wraz z żoną. Próbując pozbyć się wyrzutów sumienia stara się wychować syna na jak najlepszego człowieka. Pracuje w Policji i Tajnych Służbach.
 Christina Harbor (42 lata)- wraz z mężem wychowuje syna. Strasznie żałuje tego co zrobiła w przeszłości, chcąc pozbyć się wyrzutów sumienia stara się kochać syna całym swoim sercem. Pracuje jako Biotechnik.
Alexander Christian Harbor (22 lata) - Syn Michaela i Christiny. Nie wie prawdy o tym co stało się 15 lat temu. Nadal sądzi, że jego młodszą siostrzyczkę porwali źli ludzie i z okrucieństwem zamordowali. Studiuje prawo. 


niedziela, 5 stycznia 2014

{3}

Stoją przed ołtarzem wraz z moim mężem czekałam aż goście pierwsi opuszczą Kościół.
- Zadowolona jesteś z siebie? - zapytał kiedy tylko zostaliśmy sami - Czy właśnie o to ci chodziło?
- Nie wiem o czym mówisz - szepnęłam powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu.
- To i tak nie ma znaczenia teraz - powiedział kręcąc głową - Należysz do mnie więc i mnie będziesz słuchać - wypowiedziawszy ostatnie słowo, położył moje ramię na swoim i zaczął kierować się w stronę wyjścia. Posłusznie ruszyłam jego śladem. Kiedy tylko wyszliśmy z Kościoła, wszyscy goście obsypali nas ryżem. Przywdziewając na twarz sztuczny uśmiech, próbowałam cieszyć się tym dniem.

Stojąc przed lustrem w pokoju hotelowym, próbowałam drżącymi ze zdenerwowania rękami pozbyć się wszystkim szpilek z włosów.
- Pomóc ci? - słysząc jego głos nad uchem delikatnie drgnęłam.
- Jeśli to nie problem - wyszeptałam i stojąc nie ruchomo, pozwalałam mu pozbyć się wszystkich wsuwek, które po wyjęciu uwalniały na zewnątrz pasma ciemnych loków.
- Nie wiedziałem, że masz kręcone włosy - powiedział zdumiony, bawiąc się ciemnym kosmykiem.
- Często je prostuje - wyszeptałam zarumieniona - Ponieważ ciotka uważa, że kręcone za bardzo przypominają włosy mojej zdradzieckiej matki.
- Jak to?
- Ciocia Fanny nienawidziła mamę za to, że miała piękne ciemne loki i błękitne oczy - odparłam zadumiona - Oraz za to, że była Irlandką.
- Jesteś Irlandką? - zapytał nie dowierzając.
- A w drugiej połowie Węgierką - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Intrygująca mieszanka - stwierdził wzruszając ramionami - Chodź spać - powiedział nagle i jak gdyby nigdy nic wziął mnie na ręce i położył na łóżku  - Dobranoc - całując mnie w czoło, położył się na krawędzi łóżka odwrócony do mnie tyłem.
- Louis gdzie będziemy mieszkać? - zadając to pytanie nawet nie wiedziałam jak czekam na odpowiedź.
- Nie wiesz kim jestem prawda? - zapytał nagle.
- A powinnam?
- Ta czwórka chłopaków którą dzisiaj poznałaś, to moi przyjaciele i razem z nimi śpiewam w zespole. Do końca listopada mamy trasę po Ameryce, więc razem z nami będziesz jeździć tour busem, a po trasie zamieszkasz wraz ze mną w moim domu w Londynie. I nie waż się nawet protestować.
- Dziękuje za szczerość - szepnęłam tylko i zamykając oczy, przytuliłam mocno do siebie poduszkę, aby odgonić od siebie jak najgorsze scenariusze.

PRZEPRASZAM, ŻE KRÓTKI ALE JESTEM CHORA A I TAK ZA DŁUGO TU JUŻ NIE PISAŁAM, WIĘC WYSKROBAŁAM COŚ TAKIEGO>