Kolejny dzień zaczynający się od podniesienia swojego ciała z łóżka. Was to nie nudzi? Bo mnie bardzo. Szczerze to wolałabym cały dzień przespać. Wtedy miałabym pewność, że nikomu nie zawadzam i nie marnuję czasu, ani powietrza. Przeciągając się delikatnie, założyłam puchate kapciuchy na gołe stopy i zbierając swoje długie włosy w koka, zeszłam na dół. Jak zawsze w mieszkaniu było pusto. Jedyne co, zachęcało do życia to pikanie uruchomionych urządzeń domowych takich jak lodówka. Wzdychając powietrze ze świstem, weszłam do kuchni, po czym nalewając do kubka trochę kawy z mlekiem siadłam przy stole.
- I weź tu nie oszalej - szepnęłam do siebie kręcąc głową, po czym pociągnęłam łyk z kubka. Olśniona pomysłem na ciasteczka czekoladowe, postawiłam kubek na blacie stołu, po czym wstając zaczęłam wyciągać z szafek potrzebne składniki. Nucąc pod nosem jakąś melodię zaczęłam tworzyć słodkie ciasteczka.
Oczami Zayna
- MALIK PODNIEŚ TE SWOJE GRUBE DUPSKO I ZŁAŹ NA DÓŁ - Co jest? zapytałem siebie w myślach, po czym zaspany zacząłem rozglądać się dookoła. Jednak nic dziwnego nie zauważyłem, ściany nadal pozostały niebieskie z wymalowanymi scenami z komiksu, ciemne meble, krzesło zawalone ciuchami, pogniecione kartki papieru na podłodze. Nie to nie to. - MALIK BO ZARAZ CI WYPIERDOLĘ - Oho czy to Liam? Nie Liam by tak nie powiedział. Zastanawiając się nad tym kto to krzyczy wstałem z łóżka i nie przejmując się groźbami, poszedłem do klopa załatwić potrzeby fizjologiczne.
- MALIK BO ZARAZ SIĘ PRZEJDĘ PO CIEBIE.
- TO CHODŹ - odkrzyknąłem zły, po czym myjąc dokładnie ręce, niechętnie wyszedłem z pokoju i zacząłem schodzić na dół, na samym dole schodów zobaczyłem wkurzonego nie to za małe określenie Wkurwionego Liama.
- A tobie co okres się zbliża? - zapytałem pokazując jego twarz wykrzywioną złością.
- No pewnie bo nie mam co do roboty tylko bawić się w kobietę - warknął na mnie - A poza tym to co ty kurwa jeszcze tu robisz.
- o co ci teraz chodzi? - zapytałem nie za bardzo wiedząc o co chodzi.
- Spójrz na zegarek - powiedział tylko i poszedł na górę. Zaciekawiony spojrzałem na okrągły zegarek na ścianie i stanąłem jak w murowany,
- O kurwa - szepnąłem do siebie.
- gdzie? - zapytał wyszczerzony Harry.
- U ciebie w pokoju - odpyskowałem, po czym szybko wbiegłem ponownie na górę i zgarniając z krzesła czarne rurki, białą koszulkę i czerwoną koszule w kratę szybko się w nie ubrałem. Zakładając w biegu skarpetki, chwyciłem telefon i portfel w ręce, po czym wkładając je do tylnej kieszeni spodni, zbiegłem po schodach. Zakładając szybko na nogi czarne air maxy. Nie mówiąc nic nikomu wyszedłem z domu. Odpalając papierosa ruszyłem w stronę parku. Dochodząc do celu stanąłem w tym samym miejscu co zawsze i zacząłem rozglądać się dookoła. Jednak nigdzie nie zauważyłem tego co chciałem zobaczyć. Nie było jej. Co jest dziwne ponieważ zawsze przychodziła o tej samej porze i siadała na tej samej ławce. Z rozeznania Liama dowiedziałem się, że ma inicjały D.A.M. Od dwóch dni zastanawiałem się nad jej imieniem. Jednak, żadne do niej nie pasowało. Zapalając kolejnego papierosa, zamierzałem wyjść z parku, kiedy zobaczyłem ją. Powolnie szła, słuchając muzyki na słuchawkach i rozglądając się dookoła. Zauważyłem lekki uśmiech jaki skierowała w stronę placu zabaw dla dzieci. Obserwując każdy jej krok, czułem chęć podejścia do niej i porozmawiania, ale nie chciałem wyjść na jakiegoś psychopatę. Obserwując ją ukradkiem, zacząłem udawać, że wiążę sznurówkę.
- O kurwa - szepnąłem do siebie.
- gdzie? - zapytał wyszczerzony Harry.
- U ciebie w pokoju - odpyskowałem, po czym szybko wbiegłem ponownie na górę i zgarniając z krzesła czarne rurki, białą koszulkę i czerwoną koszule w kratę szybko się w nie ubrałem. Zakładając w biegu skarpetki, chwyciłem telefon i portfel w ręce, po czym wkładając je do tylnej kieszeni spodni, zbiegłem po schodach. Zakładając szybko na nogi czarne air maxy. Nie mówiąc nic nikomu wyszedłem z domu. Odpalając papierosa ruszyłem w stronę parku. Dochodząc do celu stanąłem w tym samym miejscu co zawsze i zacząłem rozglądać się dookoła. Jednak nigdzie nie zauważyłem tego co chciałem zobaczyć. Nie było jej. Co jest dziwne ponieważ zawsze przychodziła o tej samej porze i siadała na tej samej ławce. Z rozeznania Liama dowiedziałem się, że ma inicjały D.A.M. Od dwóch dni zastanawiałem się nad jej imieniem. Jednak, żadne do niej nie pasowało. Zapalając kolejnego papierosa, zamierzałem wyjść z parku, kiedy zobaczyłem ją. Powolnie szła, słuchając muzyki na słuchawkach i rozglądając się dookoła. Zauważyłem lekki uśmiech jaki skierowała w stronę placu zabaw dla dzieci. Obserwując każdy jej krok, czułem chęć podejścia do niej i porozmawiania, ale nie chciałem wyjść na jakiegoś psychopatę. Obserwując ją ukradkiem, zacząłem udawać, że wiążę sznurówkę.
Oczami Deirdre
Lekko spóźniona weszłam do parku i ze smutkiem myślałam o tym, że spóźniłam się aby zobaczyć tajemniczego bruneta. Jaki było moje zaskoczenie jak zobaczyłam go, stojącego w tym samym miejscu z papierosem w ustach. Uśmiech sam zagościł na mojej twarzy, w szczególności, że akurat patrzyłam na plac zabaw. Do też motywujące. Patrzeć na beztroskie, kochane przez swoich rodziców dzieci. Szkoda, że ja tak nie mam. Ale to inną drogą. Kiedy przechodziłam koło tajemniczego bruneta......................................CDN.