Czując narastający ból głowy przekręciłam się i przykryłam głowę poduszkę. przesuwając ręką po łóżku, poczułam jakieś ciało obok siebie. Zaskoczona powoli wystawiłam głowę spod poduszki i mrużąc oczy przed promieniami porannego słońca, spojrzałam prosto w lodowo-niebieskie oczy chłopaka, który leżał w tym samym łóżku co ja.
- Co ty... - nie kończąc pytania, szybko przykryłam swoje nagie ciało kołdrą - Czy my.. - zapytałam gestykulując rękami.
- Wygląda na to, że tak - powiedział tylko chłopak i przenosząc swój wzrok na mnie podał mi dłoń - Louis Tomlinson.
- Elizabeth Lewis - szepnęłam powstrzymując łzy upokorzenia. - A zabezpieczyliśmy się chociaż?
- Z tego co widzę to nie - mówiąc to wykrzywił twarz w grymasie.
- Przepraszam - wydukałam tylko po czym owijając ciało kołdrą ruszyłam w stronę łazienki, gdzie szybko się ubrałam. Wchodząc ponownie do pokoju nie znalazłam tam chłopaka. Jedyna oznaka jaka sugerował, że był tutaj to karteczka z numerem telefonu i podpis "w razie czego to dzwoń". Zostając sama mogłam w końcu zacząć płakać.
1 miesiąc później......
- Lilibet pomóż - słysząc zrozpaczony głos Charlotte spojrzałam w jej stronę i zaczęłam się śmiać - Uratuj mnie od tej wariatki.
- Nowa fryzjerka nie sprawdza się - śmiejąc się wskazałam na jej głowę która wyglądała jakby sroki uwiły sobie z jej włosów siano.
- Nawet nie żartuj - warknęła zła, zaciskając pięści.
- Oj chodź Lottie zaraz to naprawimy - pogłaskałam ją po sianku i wstałam z krzesła. Zaraz jednak opadłam na nie z powrotem.
- Co jest? - zmartwiona dziewczyna przykucnęła obok mnie.
- nic tylko za raptownie wstałam i mi się w głowie zakręciło - powiedziałam wymuszając uśmiech. Wdychając głęboko powietrze ponownie wstałam i walcząc z mroczkami ruszyłam w stronę garderoby panny Dickens - Idź umyj głowę a ja tu wszystko przygotuję - zwróciwszy się do przyjaciółki zaczęłam rozkładać na szafeczce wszystkie potrzebne rzeczy do zrobienia idealnej fryzury na pokaz. Kiedy Charlie wróciła z ręcznikiem na głowie, szybko kazałam jej usiąść na krześle, a sama złapałam za szczotkę i suszarkę.
- Uśmiech proszę - słysząc głos Theresy zrobiłyśmy z Dickens śmieszne miny które zostały uwiecznione na zdjęciu - I tak ma być - uśmiechnięta dziewczyna pogłaskała blondynkę po głowie i zadowolona wyszła z aparatem w dłoni.
****
- Elizabeth zjedz to - słysząc rozkazujący głos gderliwej ciotki szybko złapałam za widelec i zaczęłam jeść fasolkę szparagową - I masz zjeść całą - machając mi przed nosem palcem siadła na krześle naprzeciwko i zaczęła mi się przyglądać.
- Tak jest ciociu - wymamrotałam i zaczęłam przeżuwać jedzenie. Właśnie miałam nakładać na widelec drugą porcję, kiedy pierwsza podeszła mi do gardła w próbie ucieczki. Szybko zrywając się z krzesła wybiegłam do toalety, gdzie pochylając się nad sedesem zwróciłam z powrotem zieloną breję. Kiedy nic już nie próbowało się wydostać otarłam usta brzegiem koszulki i siadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę.
- Elizabeth - krzyk ciotki rozlegający się po domu od razu przywołał mnie do porządku. Krzywiąc się lekko, chwiejnie wstałam z podłogi i ściągając bluzkę przez głowę włożyłam ją do prania, a sama w biustonoszu skierowałam się w stronę swojego pokoju. Niestety po drodze spotkałam ciotkę Fanny, która mierząc mnie pogardliwym spojrzeniem stanęła naprzeciwko mnie.
- I ty niby jesteś modelką? - z pogardą zaczęła oglądać mnie od stóp do głów - Gdzie ten twój płaski brzuch? - zapytała. Zdezorientowana spojrzałam na wskazane miejsce i zauważyłam, że mój brzuch delikatnie się zaokrąglił.
- Zaraz, zaraz - z otwartymi szeroko oczami doskoczyła szybko do mnie i złapała mocno za rękę - Z kim się puściłaś? - warknęła szarpiąc mnie w stronę łazienki.
- Z nikim - wydukała, ale zaraz sobie przypomniałam o tych lodowo-niebieskich oczach i z przestraszona otwierając szeroko oczy złapałam się za brzuch
- A jednak - wydukała zła - Kto to twój menager, a może ta łajza która obok ciebie się ostatnio kręciła.
- Nie to nie oni - wydukałam jak w transie - Ojcem dziecka jest Louis Tomlinson - wyszeptałam i siadając na sedesie schowałam głowę w ramionach.
- Już ja dopilnuje, żeby tego pożałował - wyszeptała ciotka Fanny i chwytając telefon zaczęła do kogoś dzwonić.
Świetny rozdział ;) Oby tak dalej. Okropna ta ciotka. Ja jakbym miała możliwość to bym zwiała natychmiast... Czekam na next x
OdpowiedzUsuńSuper :D Mam nadzieje, że nie będzie kazała jej usunąć ciąży :) Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńSuuuuuper c;
OdpowiedzUsuńAle ta ciotka jest wredna. Zabić zjeba... Świetne. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuń