poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 2

LONDYN 7 LIPIEC
Kolejny dzień z rzędu kieruje swe kroki ku zielonemu przystanku nadziei zwanego parkiem. Od tygodnia codziennie siadam na tej samej ławce i obserwuje tajemniczego Bruneta z papierosem. Przychodzi on codziennie o tej samej porze w to samo miejsce. Często przychodzi z psem, ale zdarzają się też dni kiedy stoi sam i melancholijnie patrzy na zielone otocznie. Nie pomyślcie, ze jestem jakąś psycholką czy coś. Ale ten chłopak, albo jak kto woli młody mężczyzna mnie intryguje. Coś mnie do niego przyciąga, ale równocześnie i odpycha. Kiedy go widzę, chce mi się dalej żyć. Moja nadzieja na lepsze jutro wzrasta. Kiedy posyła otoczeniu, albo psu uśmiech, moje usta również wyginają się w uśmiechu. Jejciu jak to brzmi. Zachowuje się jak osoba niezrównoważona psychicznie z manią prześladowczą. Koniec tematu. Czas przestać myśleć o nim, bo naprawdę z tego coś złego wyniknie. Biorąc głęboki oczyszczający wdech, weszłam na teren parku i siadłam na swojej ławce. Wyjmując z torby szkicownik i zestaw ołówków, rozglądałam się dookoła. Dobra co dzisiaj tu mamy. Jakaś dziewczynka bawiąca się z psem frisbee, Dziewczynka w dwóch warkoczykach, ciągnąca mamę za rękę w stronę budki z lodami, i on. Tajemniczy chłopak w towarzystwie jakieś ciemnego-blondyna, albo jasnego bruneta i psa. Uśmiechając się lekko na jego widok, pacnęłam się w czoło.
- Idiotko miałaś przestać o nim myśleć - krzyknęłam na siebie w myśli, po czym spojrzałam na psiaka który bawił się piłką. Rozważając w myślach wszystkie cienie i kreski, uśmiechnęłam się do dzisiejszego modela. Zbierając swoje rozpuszczone włosy w dłonie, szybko je związałam w kucyk, gumką do włosów z nadgarstka, po czym biorąc do ręki na temperowany dobrze ołówek zaczęłam kreślić poszczególne linie na kartce. Szybko uporałam się z sylwetką psiaka, po czym zabrałam się za cieniowanie. Już rysunek był na wykończeniu kiedy poczułam, ze coś spada mi na buta. Przestraszona podskoczyłam z miejsca, po czym spojrzałam w dół. Winowajcą okazał  się psiak, który przyszedł z tym tajemniczym chłopcem. Zrzucił on mi na nagę piłeczkę.
- Chcesz się pobawić? - zapytałam się psinki równocześnie odkładając rzeczy z rąk na ławeczkę i schylając się do zwierzaka. On w odpowiedzi zamerdał ogonkiem - Mam ci porzucać? - zapytałam głaszcząc go delikatnie po mięciutkiej sierści. Pies w odpowiedzi radośnie szczeknął. Z uśmiechem błąkającym mi się na ustach podniosłam piłeczkę i spojrzałam ponownie na psiaka - Ale na pewno? - pies szczeknął krótko co oznaczało chyba "tak". Już miałam rzucić mu piłeczkę kiedy podbiegł do mnie jakiś chłopak.
- Przepraszam za Lokiego nawet nie wiem kiedy od nas odszedł - zdziwiona spojrzałam na niego, a on pokazał ręką na psa - Zagadałem się z kolegą a on nam uciekł - zaczął tłumaczyć mi chłopak, w którym dopiero teraz rozpoznałam towarzysza tajemniczego chłopaka.
- Nic się nie stało - powiedziałam zawstydzona, po czym kucnęłam i zaczęłam głaskać psa - Lubię zwierzęta - mruknęłam z czerwonymi ze wstydu policzkami.
- A tak w ogóle Liam jestem.
- A ja..... - Już mu miałam powiedzieć swoje imię kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Zdziwiona spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam napis "mama" - Przepraszam muszę odebrać.
+ Słucham - powiedziałam niepewnie do telefonu.
+ Wracaj do domu - usłyszałam rozkaz mamy - Twoja nauczycielka baletu przyjechała.
+Ale miałam mieć balet dopiero jutro.
+ Ale masz dzisiaj. Za 10 minut widzę cię w domu - powiedziała zła mama, po czym się rozłączyła. Powstrzymując łzy żalu, szybko zaczęłam zbierać swoje rzeczy z ławki.
- Przepraszam, ale muszę już iść - powiedziałam właścicielowi psa i złapałam za szkicownik, który wypadł mi z rąk otwierając się na stronie z dzisiejszym rysunkiem.
- To Loki? - zapytał chłopak biorąc szkicownik do rąk.
- tak - odpowiedziałam cała czerwona - Przepraszam nie powinnam malować go bez pozwolenia.
- Weź przestań jest śliczny - powiedział chłopak patrząc na mnie z radością, po czym zamykając zeszyt podał go mi. Ja szybko wzięłam go do rąk, po czym bazgrząc na rysunku psa datę dzisiejszą i swoje inicjały wyrwałam ją z zeszytu i podałam chłopakowi.
- A więc jest już twój - powiedziałam po czym szybko ulotniłam się z tego miejsca.
- A twoje imię? - usłyszałam krzyk za sobą, ale nie mając już czasu na odpowiedź pognałam do domu.
***
- Raz dwa trzy i jeszcze raz - krzyknęła moja nauczycielka baletu z francuskim akcentem. Smuta spojrzałam na swoje odbicie w dużym lustrze po czym zamykając oczy po raz kolejny wykonałam piruet - I co tak trudno było? 
- Nie - szepnęłam.
- Głośniej.
- Nie - odpowiedziałam jej krzykiem.
- Cały układ jeszcze raz - rozkazała po czym otwierając okno zaczęła palić papierosa. Ja w tym czasie wsłuchując się w każdą nutkę płynącą z melodii zaczęłam tańczyć. Myśląc o swoim beznadziejnym życiu. Rodzina mnie nie chce, tato odszedł od nas kiedy miałam 2 lata, a mama mnie nie znosi. Rodzeństwo mnie nie toleruje. Czując się jak brzydkie kaczątku odtańczyłam końcówkę układu po czym opadłam na podłogę zanosząc się płaczem. 
- A tobie co? - zapytała zła nauczycielka.
- Nic - odpowiedziałam wycierając oczy
- Daje ci wolne rób co chcesz - powiedziała francuska i wyszła z salki.
- Chcę normalnie żyć - powiedziałam patrząc w lustrzane odbicie. 





PRZEPRASZAM TROCHĘ NAMIESZAŁAM I ZAWALIŁAM, A TAKŻE PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIE DODAWAŁAM, ALE NIE MIAŁAM CZASU I GDZIE PISAĆ. DO NASTĘPNEGO KOCHANI I LICZĘ NA WASZE KOMENTARZE ;)

5 komentarzy:

  1. Ja wszystko rozumiem, ale żeby tak wspaniale pisać, to rzecz niepojęta. Rozdział jest fantastyczny! :) Szkoda mi jej, ale wiem, że w przyszłości będzie szczęśliwa. Prawda? Musi być gorzej, zanim będzie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu jaki wspaniały *o* Ja już chce wiedzieć co dalej się wydarzyło :D Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Odebrało mi mowę *u* To jest fantastyczne! *_* I po raz kolejny nie napiszę długaśnego komentarza, bo bardzo mi się spieszy ;<
    Szkoda mi tej bohaterki. Mama przerwała jej w takiej chwili... Trochę mi to przypomniało Kopciuszka - książę chce, by Kopciuszek się przedstawił itd., a nagle wybija północ i ucieka... Baśniowo 8)
    Podoba mi się twój styl pisania. Twoje posty czyta się tak lekko i przyjemnie. :)
    A właśnie, czytając powyższe komentarze, przypomniałam sobie, że chciałam cię o coś zapytać: czy ta historia zakończy się happy endem? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Koffam dajesz next szybciutko <3

    OdpowiedzUsuń