sobota, 12 października 2013

Rozdział 1

LONDYN 1 LIPIEC 2013
Stojąc w łazience przed lustrem zastanawiałam się nad sensem życia. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy. Przekrzywiając lekko głowę w lewo, obserwowałam czujnie każdy ruch mojego klona.
- Czas- szepnęłam tylko, po czym wyszłam z łazienki. Przechodząc obok łóżka, spojrzałam na rysunek pary całującej się w deszczu i mimowolnie uśmiech pojawił mi się na twarzy......Miłość......Uwielbienie......Romantyzm. Kręcąc lekko głową, założyłam na siebie bluzę z kapturem i zabierając z fotela wcześniej przygotowaną torbę wyszłam z pokoju. Zbiegając żwawo po schodach, już myślałam o dzisiejszym popołudniu. Londyn, słońce, park, zieleń i ja wraz z muzyką i kartką papieru. Ciesząc się na samą tą myśl ruszyłam ku wyjściu z domu. Zamykając pusty budynek mieszkalny, wkładając uprzednio słuchawki do uszu odpaliłam muzykę i zdecydowanym krokiem ruszyłam w stronę zielonego parku. Krocząc po ulicach Londynu próbowałam pojąć sens słów Jana Twardowskiego:
"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości 
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą"
ks. Jan Twardowski "Śpieszmy się"

Dochodząc do parku nadal myślałam nad sensem tych słów. Kto by pomyślał, że taka literatura mnie zainspiruje do myślenia. Z głową zaprzątniętą myślami siadłam na pierwszej lepszej ławce i podkulając kolana pod brodę, założyłam kaptur na głowę. W takiej pozycji bacznie obserwowałam otoczenie szukając szczegółów do narysowania. Przyglądając się wszystkiemu z ciekawością, zauważyłam parę na ławce obok, która romantycznie siedziała na ławce i jadła watę cukrową. Dziadka, który uczył wnuczka jeździć na rowerze. Dzieci bawiące się na placu zabaw. Ludzi bawiących się z psami. I jego. Człowieka wyróżniającego się od innych. Zainteresowana opuściłam nogi i szybko wyciągając szkicownik chwyciłam w dłoń ołówek. Aby zapamiętać każdy szczegół tej przystojnej twarzy zerknęłam w tamtą stronę jeszcze raz. Nadal tam stał i palił papierosa. Otwierając zeszyt na czystej kartce zaczęłam powoli szkicować postać tego wspaniałego mężczyzny. Na razie postanowiłam stworzyć tylko zarysy, a w domu dokończyć to kredkami wodnymi, albo farbkami. Zadowolona z pomysłów na przyszłe arcydzieło zwinnie poruszałam nadgarstkiem naprowadzając ołówek, aby każda linia oddawała piękno modela. Odrywając na chwilę wzrok od rysunku spojrzałam ponownie w stronę gdzie stał przystojny brunet, niestety już go tam nie było. Zagubiona zaczęłam oglądać się dookoła. Niestety ślad po nim zaginął. Aby upewnić się, że to nie był sen, spojrzałam na kartkę papieru, gdzie powoli zaczęła pojawiać się jego podobizna. Z ulgą stwierdziłam, że naprawdę tam jest. Aby nie zadręczać na razie umysłu jego osobą, przekręciłam kartkę i zaczęłam malować coś innego. Skupiając całą swoją uwagę na drzewie z naprzeciwka, zaczęłam przenosić je na kartkę. 
****
- Wróciłam - krzyknęłam po wejściu do domu i ściągając w hallu buty weszłam do kuchni gdzie spotkałam mamę - Cześć - powiedziałam cicho, patrząc na krzątającą się po kuchni rodzicielkę.
- A to ty - powiedziała nie zaszczycając mnie spojrzeniem - Obiad masz na stole, tylko umyj wcześniej ręce - powiedziała oschle, po czym ruszyła w stronę salonu z kubkiem pełnym kawy.
- Ja ciebie też kocham mamo i miło cię widzieć - mruknęłam smutno pod nosem, po czym wycierając samotną łzę z policzka, pobiegłam szybko do swojego pokoju. Rzucając torbę na łóżku, zmieniłam ciuchy na jakieś dresy i koszulkę, po czym myjąc dokładnie ręce zeszłam na dół. Siadając przy stole, odmówiłam króciutką modlitwę, po czym zaczęłam jeść zapiekankę makaronową przyszykowaną przez mamę. Jak zawsze była pyszna. Popijając sok jabłkowy, schowałam talerz do zmywarki i ze szklanką pełną cieczy poszłam do siebie, aby nie przeszkadzać mamie. Zamykając na klucz drzwi od mojego pokoju, odkładając szklankę na biurko podeszłam do torby i wyciągając z niej szkicownik siadłam na krześle przy biurku.
- Czas cię dokończyć - szepnęłam, po czym otwierając odpowiednią stronę zaczęłam kończyć portret chłopaka z parku.
***
Zadowolona z efektów końcowych swojej pracy, wytarłam brudne ręce w ściereczkę leżącą obok mnie, po czym wkładając obrazek w koszulkę przezroczystą, przykleiłam ją do ściany obok obrazku całującej się pary.
- Odnajdę cię - szepnęłam i zamykając sennie oczy, położyłam się do łóżka.
KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O ROZDZIAŁACH PROSZĘ O PODANIE W KOMENTARZU NUMERU GG LUB NAZWY NA TWITTERZE. DZIĘKUJE ZA UWAGĘ ;)

6 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. A Zayn inspiracją młodej malarki... ^^ Chcesz moje gg, twitter'a, czy e-maila teraz? ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Mojego twittera już masz :D
    2. Gg też xD
    Szczerze mówiąc, to się rozbeczałam przez dwa pierwsze wersy tego cytatu :(( Zaraz dokończę komentarz, muszę ochłonąć...
    Dobra, już jestem. Rozdział genialny, taki... prawdziwy. Bohaterka to taka żarliwa katoliczka, modli się przed obiadem :P
    Fajna mamusia, nie ma co! "A to ty" - a kogo się babo spodziewałaś?! Kochanka? Grrr... Do czego to doszło, że ja piszę do bohaterów opowiadania... o.O
    Deirdre jest cholernie utalentowana *_* Ja też tak chcę! *o*
    Dobra, nie chcę za bardzo słodzić, bo potem niektórzy ludzie lubią sobie taką osobę oskarżyć o kłamstwo itd. Chyba rozumiesz.
    Jestem ciekawa dalszej akcji. Czy znajdzie go? Jestem ciekawa ich spotkania ;>
    Tak, komentarz za krótki, ale to dopiero rozgrzewka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie się zaczyna :)

    Zapraszam do siebie :) http://tillsomebodylovesyou.blogspot.com

    O Rozdziałach możesz informować mnie na:
    GG - 13825449
    TT - @SomeoneStoleLov

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww... *u* Taki fajny rozdział :D już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Morzesz informować mnie na maila ?
    wera23@spoko.pl oki?

    Rozdział C-U-D-O-W-N-Y

    OdpowiedzUsuń